»

wtorek, 28 lutego 2012

Sukienki :)

Chyba zacznę chodzić w sukienkach.
Odkąd zaczęłam szyć, coraz częściej w nich chodzę. Nigdy nie potrafiłam kupić sobie takiej, która by dobrze na mnie leżała i która by mi się podobała.
W weekend usiadłam do maszyny i poczyniłam kolejną sukienkę ze strony www.papavero.pl. Sukienka (nie)codzienna 1 staje się dla mnie coraz bardziej codzienna.
Początkowo byłam trochę sceptycznie nastawiona  do zaszewek na biuście- są inaczej niż dotychczas miałam, od środkowej linii przodu. Na szczęście okazało się, że właśnie te zaszewki dodają jej uroku :). Jedyną rzeczą, którą trochę wydłużyła mi czas jej szycia,to zwężanie. Po zwymiarowaniu się, spojrzałam w tabelkę i wydrukowałam rozmiar 40. Niestety po jej zszyciu, musiałam zwęzić ją po ok 3cm z dwóch stron. Nie wiedziałam po prostu, że z założenia, miała być trochę luźniejsza. Sugerowałam się zdjęciami innych papaverowiczek w tej sukience (co bardzo mi się podoba, zawsze mogę podpatrzyć jak ubranie będzie wyglądać po uszyciu). Co i tak nie zmienia,że jestem z niej baardzo zadowolona. :)
Po skrojeniu i spięciu szpilkami, usiadłam do szycia. Szyje się szybciutko i bez problemów. W jeden wieczór miałam gotową sukienkę- tunikę. Na wykroju była jeszcze kieszonka z przodu, ale ja jej nie dodawałam.
Materiał z którego ją uszyłam, to nie za gruba dzianina. Pochodzi ze sklepu, w którym się zazwyczaj zaopatruję w materiały i ich koszt to 5zł/m :D. Jako, że cały czas się uczę szycia, to nie było by mi go tak bardzo szkoda, gdyby coś poszło nie tak.

Ps. sukienka jest tak fajna, że mam zamówienie od rodzinki na 2 następne :)


wtorek, 21 lutego 2012

Rozdawajka w Monikowie

Opornie idzie mi obsługa bloga :)
Niby wszystko jest łatwe, czytelne itp..ale zanim do czegoś dojdę musi minąć trochę czasu. Kliknę, tu i tam, później wracam do stanu pierwotnego i próbuję znowu. Metodą prób i błędów , w końcu dodałam listę candy na pasku. Ufff... :D

poniedziałek, 20 lutego 2012

Czas leci...

Mniej więcej codziennie zaglądam na inne blogi i czekam, aż pojawią się jakieś nowe posty. Teraz sama widzę, że to nie takie proste codziennie coś pisać. Dawno mnie tu nie było. A to za sprawą tego, że szyję zazwyczaj wieczorami i nie starcza mi już czasu na napisanie czegokolwiek.
Codziennie staram się wyciągnąć maszynę- mam tyle pomysłów i planów, ale niestety nie narzekam na nadmiar wolnego czasu.
Dziś pokażę i postaram się opisać kamizelkę. Kamizelka ta, miała być uszyta na okazję babci i dziadka w przedszkolu. Przedszkolak mój, nie posiada żadnego eleganckiego stroju- nie przepadam za garniturkami dla takich maluchów. W związku z moim "projektem" hehe, zakupiłam 2 pary spodni w sh. po 2zł :D.
Wykrój na kamizelkę zrobiłam z t-shirta syna. Wprowadziłam na niego kilka zmian tj.
1. przesunęłam środek przodu o 2cm (miejsce na guziki),
2. obniżyłam dekolt w literę V o ok. 5cm poniżej linii obojczyków
3. zrobiłam dół kamizelki również w literę V, gdzie dolny róg wypada na ok 1/3 szerokości przodu.
Poniżej szkic wykroju- czerwona linia, to wykrój odrysowanej koszulki.

Także po wycięciu 4x przodu kamizelki i 2x tyłu wzięłam się za zszywanie. Trzeba pamiętać tylko, żeby przy wzorzystych tkaninach zachować wzór (oj ile mi to czasu zajęło, żeby spasować wykrój na nogawce ;) ). Nogawka oczywiście była za mała do uszycia tyłu kamizelki, więc z tyłu jest zszyta. Myślę, że nic jej to nie przeszkadza :).


Najpierw obrzuciłam wszystkie brzegi. Następnie zszyłam boki kamizelki z jej tyłem. Kolejnym etapem było zszycie brzegów przodu, dekoltu, oraz kołnierza.
 Ponacinałam materiał w miejscach, gdzie się naciągał i zszyłam przody dołu kamizelki. Rozprasowałam wszystkie szwy, obróciłam kamizelkę i, i zaczęłam szyć ręcznie.
Wujek google mi pomógł i poszukał jak szyje się ściegiem krytym. Tym sposobem zszyłam u góry przód z tyłem i dwie warstwy u dołu.
Gdy kamizelka była już właściwie cała zszyta, doszyłam jednym szwem atrapy kieszonek. Największy problem miałam ze znalezieniem guzików w moim składziku. Co ja się naszukałam!  W końcu dopasowałam    6 guzików mniej więcej równych rozmiarem do siebie ( muszą mieć ten sam wymiar po obydwu stronach, bo przekłada się je przez te same dziurki). Maszyna pomogła mi obrzucić dziurki i właściwie kamizelka gotowa.
Najlepsze zostawiam na koniec. Po spędzonym wieczorze z kamizelką, wyprasowałam ładnie, ułożyłam do torby tak, żeby się nie pogniotła i żeby dziecię ładnie wyglądało na występach.....i co? i nic, bo Panie nie założyły synkowi tej kamizeli, stwierdziły, że sama koszulka z kołnierzykiem wystarczy hehehe.
Ale nie ma tego złego...kamizelka jest na szczęście w trochę większym rozmiarze, tak żeby zobaczyła jeszcze inne okazje :D ( na zdjęciu poniżej jeszcze bez guziczków )