Mniej więcej codziennie zaglądam na inne blogi i czekam, aż pojawią się jakieś nowe posty. Teraz sama widzę, że to nie takie proste codziennie coś pisać. Dawno mnie tu nie było. A to za sprawą tego, że szyję zazwyczaj wieczorami i nie starcza mi już czasu na napisanie czegokolwiek.
Codziennie staram się wyciągnąć maszynę- mam tyle pomysłów i planów, ale niestety nie narzekam na nadmiar wolnego czasu.
Dziś pokażę i postaram się opisać kamizelkę. Kamizelka ta, miała być uszyta na okazję babci i dziadka w przedszkolu. Przedszkolak mój, nie posiada żadnego eleganckiego stroju- nie przepadam za garniturkami dla takich maluchów. W związku z moim "projektem" hehe, zakupiłam 2 pary spodni w sh. po 2zł :D.
Wykrój na kamizelkę zrobiłam z t-shirta syna. Wprowadziłam na niego kilka zmian tj.
1. przesunęłam środek przodu o 2cm (miejsce na guziki),
2. obniżyłam dekolt w literę V o ok. 5cm poniżej linii obojczyków
3. zrobiłam dół kamizelki również w literę V, gdzie dolny róg wypada na ok 1/3 szerokości przodu.
Poniżej szkic wykroju- czerwona linia, to wykrój odrysowanej koszulki.
Także po wycięciu 4x przodu kamizelki i 2x tyłu wzięłam się za zszywanie. Trzeba pamiętać tylko, żeby przy wzorzystych tkaninach zachować wzór (oj ile mi to czasu zajęło, żeby spasować wykrój na nogawce ;) ). Nogawka oczywiście była za mała do uszycia tyłu kamizelki, więc z tyłu jest zszyta. Myślę, że nic jej to nie przeszkadza :).
Najpierw obrzuciłam wszystkie brzegi. Następnie zszyłam boki kamizelki z jej tyłem. Kolejnym etapem było zszycie brzegów przodu, dekoltu, oraz kołnierza.
Ponacinałam materiał w miejscach, gdzie się naciągał i zszyłam przody dołu kamizelki. Rozprasowałam wszystkie szwy, obróciłam kamizelkę i, i zaczęłam szyć ręcznie.
Wujek google mi pomógł i poszukał jak szyje się ściegiem krytym. Tym sposobem zszyłam u góry przód z tyłem i dwie warstwy u dołu.
Gdy kamizelka była już właściwie cała zszyta, doszyłam jednym szwem atrapy kieszonek. Największy problem miałam ze znalezieniem guzików w moim składziku. Co ja się naszukałam! W końcu dopasowałam 6 guzików mniej więcej równych rozmiarem do siebie ( muszą mieć ten sam wymiar po obydwu stronach, bo przekłada się je przez te same dziurki). Maszyna pomogła mi obrzucić dziurki i właściwie kamizelka gotowa.
Najlepsze zostawiam na koniec. Po spędzonym wieczorze z kamizelką, wyprasowałam ładnie, ułożyłam do torby tak, żeby się nie pogniotła i żeby dziecię ładnie wyglądało na występach.....i co? i nic, bo Panie nie założyły synkowi tej kamizeli, stwierdziły, że sama koszulka z kołnierzykiem wystarczy hehehe.
Ale nie ma tego złego...kamizelka jest na szczęście w trochę większym rozmiarze, tak żeby zobaczyła jeszcze inne okazje :D ( na zdjęciu poniżej jeszcze bez guziczków )